Jak Zasadzić Tuje w Ogrodzie - Krok po Kroku

 

Jak sadzić tuje i inne iglaki? Pokażę Wam jak my sobie z tym radzimy, a to nasz niepierwszy raz. Wielkiej filozofii w  ich sadzeniu nie ma, ale są pewne czynności, które zawsze robimy i robiliśmy, nauczeni doświadczeniem mojej babci (ogrodniczki nr 1) i mojej mamy (ogrodniczki nr 2). W podobny sposób sadziliśmy tuje na poprzedniej działce i mogę się pochwalić ich pięknym wzrostem. Podpytywaliście mnie jak to robimy, w jakich odległościach sadzić, czym podsypać??? Więc dzisiaj przeskakuję znowu do ogrodniczego tematu, bo wcześniej udało mi się wspomnieć na blogu o tym jak sialiśmy trawnik, zadbaliśmy o jego nawadnianie, czy regenreację po zimie. 

Mieszkam w okolicach Szczecina. Tutaj teren jest bardzo płaski, a jedynym widokiem, jaki mogłam mieć ze swojej działki - to domy moich sąsiadów. Nie ma też w naszej okolicy  prawie żadnych wieloletnich drzew, ponieważ są to nowo powstałe działki budowlane na terenach rolniczych. Aby szukać intymności we własnym domu i ogrodzie oraz widoków na piękną roślinność, każdy z sąsiadów musi obsadzić swój ogród po swojemu. Nie będę ukrywać, że marzy mi się cień drzew, zakątki ogrodowych grządek i piękna, bujna roślinność. Niestety, to wszystko nie tylko kosztuje, ale przede wszystkim wymaga czasu. Dlatego powoli będziemy zmieniać nasze  boisko w ogród. No... bardzo powoli. Zaczynamy więc od zapewnienia sobie prywatności. Mogłabym się otoczyć wysokim płotem i mieć z głowy 'czas'. Jednak jakoś wolę poczekać na zieloną i wysoką ścianę z TUJ, która zasłoni mnie z każdej strony, ale nie odgrodzi od sąsiadów. Mamy to szczęście, że nasza działka jest już z dwóch stron obsadzona wysokimi tujami i cyprysami lejlanda. O to zadbali sąsiedzi i ja sama, kiedy jeszcze mieszkaliśmy na działce obok. Dlatego,  aby dopełnić nasze szczęście -  pozostała jedynie do obsadzenia lewa strona działki. Zabraliśmy się więc tego sezonu do roboty.

 

TUJA SZMARAGD

Aby uzyskać 'zielone ogrodzenie' wokół domu, można sadzić wiele gatunków krzewów czy nawet drzew. Dlaczego więc wybraliśmy tuje szmaragd? Po pierwsze, ponieważ się nam podoba ta roślina. Po drugie, dlatego że jest popularna, dostępna i stosunkowo niedroga. Po trzecie, dlatego że to iglak, który jest zimozielony, a zatem nie gubi igieł. Nie chciałabym liściastego ogrodzenia, które co roku trzeba by przycinać i jeszcze walczyć z opadniętymi liśćmi. Po czwarte, dlatego że tuja, w przeciwieństwie do drugiego popularnego w tej kategorii krzewu  - cyprysa - nie żółknie i nie brązowieje jesienią ani zimą. Po piąte, dlatego że jest gęsta - w przeciwieństwie do tui brabant, a również, co chyba najważniejsze, jest bardzo odporna na upały, mrozy i przeciągi. Od kilku lat mieszkam w swojej okolicy (właściwie to byliśmy tutaj drudzy wraz z rodzicami, kiedy jeszcze reszta działek była polem marchewkowym) i podpatruję co inni sadzą i jak to się przyjmuje w naszym klimacie. Uwierzycie lub nie, ale wszyscy, którzy obsadzili ogrody cyprysami lejlanda - stracili je w przeciągu kilku lat. Nie od razu. Jeden po drugim, co roku nowe brązowieją i... 'zdychają'. Niby się przyjęły, a wystarczy wietrzna jesień i padają jak muchy. Za to tuje szmaragd rosną pięknie, zielono, coraz wyżej i szerzej. Chyba im tu po prostu bardzo dobrze. Dlatego, jeśli planujecie podobne obsady, przypatrzcie się co rośnie dobrze w Waszej okolicy. Nie twierdzę przecież, że do tuja szmaragd jest  jedynym słusznym wyborem. Dlatego warto przyjrzeć się otoczeniu.

 

GDZIE KUPILIŚMY TUJE i ILE KOSZTUJĄ

Gdzie kupić rośliny? Oczywiście najlepiej w prawdziwej szkółce drzewnej w swojej okolicy, gdzie dbają o krzewy ponad wszystko,  a poza tym dadzą nam także gwarancję przyjęcia się rośliny w naszym ogrodzie. Tak, tak, istnieje coś takiego. Będziemy mieli też wybór: czy kupić krzewy, które całe swoje życie rosły w doniczkach czy wykopkowe. Te pierwsze można kupować i sadzić przez cały sezon, a więc od wiosny do jesieni. Przyjmą się na pewno, ponieważ przesadzane są w całości, bez naruszenia korzenia, który jest w doniczce. Dlatego są droższe. Te drugie można przesadzać tylko wczesną wiosną lub późną jesienią, a do tego należy zrobić to szybko, bo od razu po otrzymaniu roślin ze szkółki, aby nie naruszyć korzeni i aby (przede wszystkim) nie wyschły. Jednak nie oszukujmy się, rośliny z takich szkółek są droższe. Mała tuja do 40cm kosztuje ok. 18-25pln/szt. Duża tuja 80-100cm kosztuje już 30-40pln/1szt. A wyższe jeszcze więcej. A przecież do obsadzenia całego ogrodu przy ogrodzeniu potrzeba ich kilkadziesiąt sztuk.

My zrobiliśmy inaczej, biorąc na siebie ryzyko nieprzyjęcia się krzewów. Kupiliśmy tuje w budowlanej sieciówce, czyli w Castoramie. Zrobiliśmy to już po raz drugi. Zawsze na początku sezonu w Castoramie pojawiają się Tuje z Holandii, które są wysokości ok. 100-120cm, w cenie od 17-20pln/1szt. Ciekawostką jest to, że są one dostępne dość długo (od początku wiosny do początku lata). Powiem szczerze, że nigdy i nigdzie nie widziałam tańszych. Co roku przywożone są z tego samego źródła, a mianowicie są to tuje, które wykopuje się z ziemi w Holandii. Mają one bardzo mocno naruszone korzenie. Potem ładuje się je do plastikowych donic i zwozi do Polski. Tuje wyglądają bardzo ładnie, zielono i są w miarę gęste, choć na pewno zbyt strzeliste. Wyglądają jak II gat. Powiem jednak szczerze, że nie znam rośliny, która zadbana - nie wyrośnie na piękną. Gdyby jeszcze tuje te były wykopywane ręcznie, to byłoby idealne. Niestety, wygląda na to, że wykopuje je jakaś maszyna, dość mocno obcinając korzenie. Potem są ładowane do doniczek. ALE.... i tak zaryzykowaliśmy... drugi raz....

Na szczęście tuja jest bardzo odporną rośliną. Kiedy 6 lat temu kupowaliśmy je z lekkim drżeniem serca, byłam pewna, że połowa z nich się nie przyjmie. Jakże miło zostałam zaskoczona :) Wszystkie pięknie do dzisiaj stoją i mają już po 2,5m. Nie straciliśmy ani jednej. Dzisiaj cieszą moje oczy zza płotu, a i nowi właściciele są nimi zachwyceni. Dlatego teraz, kiedy trzeba było kupić znowu kilkadziesiąt tuj, nie bałam się podjąć ryzyka. Minęło już 1,5 miesiąca odkąd je posadziliśmy i nie widzę żadnych złych oznak, takich, bym je miała stracić :) :) :) Dlatego też bardzo, bardzo lubię tuję szmaragd, wydaje mi się, że jest ona 'niezniszczalna'. 

Nie namawiam Was na takie ryzyko. Zwracam jedynie uwagę na to,  jakie rośliny czasami znajdujemy w supermarketach. Mówię też o tym, że każdy powinien wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje i że my wiedzieliśmy czemu zapłaciliśmy 19pln za roślinę, która może być warta 50pln.

 

No dobra, do sedna sprawy. Jak je sadziliśmy? Myślę, że ma to znaczenie, dlatego dzisiaj podzielę się z Wami naszym doświadczeniem.


Jak sadzić tuje?

Na początku sezonu, kiedy ogród po zimie nie wygląda uroczo (jak widać na załączonym obrazku poniżej), wszyscy wiemy, że trzeba z nim coś zrobić :) Wystarczy jednak trochę pracy, kilka tygodni i już jest piękny. 

Nasza działka ma 60mb długości po jej lewym boku. Wzdłuż płotu chcieliśmy posadzić tuje oraz jeszcze kilka za garażem. Jaki szeroki pas wyznaczyliśmy do obsady? Ano, 1 metr szerokości. Niech Was nie zwiedzie mała tujka w malutkiej doniczce. Po kilku latach, aby dobrze rosnąć - potrzebuje ona sporo miejsca. Dlatego 80-100cm szerokości - to dobry zapas. Właśnie z tego względu -  u nas już rok temu przed płotem położono obrzeże (na płasko, bo tak nam się podoba) i pozostawiono miejsce na krzewy. Niestety, wiąże się to z tym, że pas przy płocie zarósł i przed sadzeniem trzeba było go 'przejechać' glebogryzarką.

Tuje nie lubią przesadzania, dlatego warto posadzić je od razu w docelowym miejscu. Lubią też miejsca nasłonecznione lub półcieniste. Całkiem w cieniu jest im źle. Warto o tym pamiętać.

Najpierw przekopaliśmy ziemię przy użyciu glebogryzarki. Można było to zrobić ręcznie, zwykłym szpadlem, ale dbamy też o nasze zdrowie :)

Przekopaną ziemię zagrabiliśmy, aby pozbyć się dużych kęp trawy i jej korzeni. Zostawiliśmy pas na jeden/dwa dni odkryty, wtedy pozostałe korzenie i resztki trawy wyschły i można je było grabić powtórnie, pozbywając się kolejnych 'chwastów'.

Jak widzicie, u nas jest dobra ziemia, niegliniasta, ale też niepiaszczysta. Jednak nie obawiajcie się, bo nawet w takich warunkach tuje radzą sobie bardzo dobrze. Najważniejsze, aby podłoże dla nich było żyzne, próchniczne, przepuszczalne i umiarkowane, a to można zapewnić odpowiednio sadząc tuje i wymieniając im ziemię, w której będą rosły korzenie.

Zgrabioną ziemię zwałowaliśmy po całej długości.

_MG_7673.jpg

Następnie rozłożyliśmy geowłókninę, którą kupiliśmy na allegro. Była ona 10cm szersza niż nasz pas do obsadzenia, ponieważ chcieliśmy mieć pewność, że dokładnie dojdzie do obu krawędzi (po jej późniejszym zakryciu przez kamienie).

Geowłóknina była w rolce - 100mb, więc bardzo wygodnie się układała. Nie przerywaliśmy jej po długości, aby nie robić dodatkowych miejsc potencjalnego wyrastania chwastów w przyszłości.

Wyznaczyliśmy miejsca posadzenia tuj. Oczywiście były to miejsca na środku szerokości pasa, ale z odstępami co 80cm po jego długości. Jedni twierdzą, że to zbyt rzadko, a inni, że za gęsto. Mówią, że powinny być co 50-60cm, by powstał z nich w przyszłości 'żywopłot'. Jeszcze inni twierdzą, że powinny być ok. 100-120cm od siebie, bo nie będą miały miejsca na rozrost. A prawda jest taka, że jak tuja 'wyczuje', że od góry ją coś ogranicza, to nie 'pójdzie' wysoko. To samo dzieje się po bokach. Dlatego  rozstaw do 120cm, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Poza tym za długo  trzeba by było czekać na zakrycie prześwitów między nimi. Wydaje mi się, że  zależy to też od tego, czy chcemy je puścić wysoko, czy nisko, oraz czy będziemy je przycinać 'na równo' po jakimś czasie, czy zostawimy strzeliste jak w Toskanii :) Ja wybrałam rozstaw 80cm, ponieważ taki mają tuje posadzone przez nas na drugiej stronie ogrodu i po kilku latach, mając 2,5m wysokości - są gęste, szerokie (tak, że nie widzę sąsiada), a jednocześnie są pięknie strzeliste, a ja nie zamierzam przycinać ich na równo. Uważam, że wygląda to tragicznie. Ale jak to mówią, wolność Tomku w swoim domku, więc każdy powinien wybrać rozstaw pod siebie i swoje upodobania. Jeśli chcecie z takich tuj już po 2 latach mieć ścianę, która Was zasłoni od sąsiada (choć jeszcze będzie niska ok. 1,6m), to posadźcie je co 50cm. Też będą dobrze rosły.

Następnie przywieźliśmy tuje i ziemię z nawozem na taczce, by porozkładać je wzdłuż przygotowaniego pasa.

No i zaczęliśmy sadzić. Najpierw nacinaliśmy na krzyż włókninę - w miejscu, gdzie miała być sadzona tuja.

Potem wywijaliśmy włókninę pod spód, by było wygodnie sadzić.

Kopaliśmy dół na głębokość 1,5 szpadla i przynajmniej dwukrotnie większy od szerokości doniczki.

Tuje nie mają dużych wymagań glebowych, ale warto zadbać, aby miały dobrze. Dlatego kupiliśmy gotową mieszankę ziemi i torfu z nawozem wolno-uwalniającym się, pod iglaki. Nawóz taki zadba, by rośliny na początku miały dostęp do najlepszej jakości ziemi i odpowiednich dla nich warunków glebowych. 

Zapełnialiśmy dół nową spulchnioną ziemią.

Zalewaliśmy go potem obficie wodą. Jeśli dół szybko wysychał, to dolewaliśmy wody, by mieszanka ziemi i wody miała konsystencję gęstej zupy. Tak się działo w dni bardziej suche, kiedy sadziliśmy tuje pierwszy raz. Teraz ziemia (na początku sezonu) była dość mocno wilgotna, dlatego nie trzeba było dolewać wody. Utrzymywała się w mieszance.

W takiej luźnej i mokrej ziemi (błocie) sadziliśmy tuje. Zasypywaliśmy brakującą ziemią i lekko dociskaliśmy, prostując je, by równo rosły.

Następnie odwijaliśmy włókninę z powrotem pod tujami, aby zakryła świeżą ziemię.

Potem przysypaliśmy włókninę kamykami, aby ją obciążyć i by nie rosły tutaj chwasty. Można obsypać też korą, bo tuje bardzo to lubią. Również pięknie to wygląda. Należy się jednak liczyć z tym, że po jakimś czasie i co jakiś czas trzeba będzie dosypywać korę, która próchnieje i ‘znika'.

_MG_8434.jpg

Kilkadziesiąt tuj, 2 dni później - i było wszystko gotowe :)  Narobiliśmy się jak nie wiem co, ale satysfakcja jest ogromna. Teraz, kiedy siedzę w jadalni i patrzę sobie na te krzaczki, to serce się raduje i w końcu już tak wyraziście nie widzę ugoru, który mnie straszy za płotem :)

 

I JEST TAK PIĘKNIE

_MG_8422.jpg

 

Pamiętacie mój ostatnio post o nawożeniu trawy po zimie i jej 'restaurowaniu'? (link do posta>>>) Teraz widać różnicę, co? Opłacała się cieżka praca moje Mr M :) :) :)