Od Inspiracji do Realizacji #13 Jadalnia

Przedstawiam Wam dzisiaj naszą kompletną jadalnię albo raczej strefę jadalnianą otwartej przestrzeni salonu z kuchnią. W poście podsumowuję jej projekt i pokazuję końcowy efekt. Drewniany stół, krzesła i lampy to główne oraz prawie jedyne elementy tej przestrzeni. Wydawałoby się, że tak niewiele trzeba, żeby to miejsce dobrze wyglądało. Przyznaję jednak, że zajęło mi sporo czasu, zanim zdecydowałam się ostatecznie na to, co chcę,  by tutaj stało, a połączenie tych trzech elementów i realizacja zajęła mi cały rok :)  Efekt - możecie ocenić sami.

Dlaczego tak długo czekałam na jadalnię?

Podobają mi się różne rzeczy, ale nie wszystkie można ze sobą łączyć. Podobają mi się w stylizacjach katalogowych czy też osobno, ale nie wszystkie pasują do mojej przestrzeni. Toteż,  żonglując pomiędzy różnymi meblami,  odkrywając to, czego jeszcze nie wiedziałam i próbując stworzyć coś bliskiego mojej stylistyce -  potrzebowałam czasu, aby to wszystko przemyśleć i zwizualizować. Inna sprawa jest też taka, że wybory, jakie podjęłam okazały się dość kosztowne, więc potrzebowałam czasu, aby nazbierać kasę na kupno nowych mebli. I tak to właśnie dotarłam do punktu, w którym MAMY w końcu jadalnię. Jest prawie gotowa. Czuję, że jeszcze nie jest całkiem „udomowiona”, ale to kwestia pustej ściany koło kuchni. Już wiem co tam kiedyś postawię :) Na razie nie zdradzam.

 

Zapraszam Was na podsumowanie projektu JADALNIA. 

 

 

 

 

JADALNIA

 

DANE WYJŚCIOWE:

wymiar: 4m x 6,5m - otwarta przestrzeń między kuchnią a salonem;

sufit: 2,85 m; 

przeznaczenie: miejsce posiłków rodzinnych, przyjmowania gości oraz dużej rodziny;

naświetlenie: duże okno: 3,2m szerokie i 2,4m wysokie;

podłoga: deska drewniana warstwowa różnej szerokości - firmy Chapel - kolor dąb podwójnie przyciemniany bielony (deskę w szczegółach opisałam w tym poście >>> link );

ściany: pomalowane farbą flugger FLUTEX 5 - kolor H12 - ciepła biel (więcej o farbie przeczytacie tutaj >>> link ).

 

 

 

RZUT

Jadalnia jest pierwszą przestrzenią, którą widzi się z przedpokoju po wejściu do domu, a także wtedy, kiedy idzie się po schodach z góry. Na dodatek -  jest w samym sercu przestrzeni otwartej dolnego pomieszczenia, a  mam nadzieję, że stanie się też sercem naszego domu. Dlatego chciałam, aby jadalnia była nie tylko dobrze zaprojektowana, piękna i miała efekt WOW, ale także, aby była funkcjonalna  i użyteczna. Duży stół - do moich projektów DIY, prac plastycznych mojej córki czy przyjmowania dużej rodzinki - to podstawa.

Cieszę się, że na etapie adaptacji projektu domu (tutaj post o procesie adaptacji >>> link) zdecydowaliśmy się usunąć ścianę, która miała stanąć wzdłuż schodów, i poszerzyć przestrzeń o 1,5m (tutaj post, w którym opisuję wszystkie nasze zmiany w projekcie HOME KONCEPT 1 >>> link). Odpowiada mi ta ilość miejsca i brak możliwości jego zagracenia. Przyznaję jednak, że tak duże i przestronne  pomieszczenie jest trudno „udomowić”, co jeszcze widać  na zdjęciach. Kiedy jednak przyjdzie czas, że w domu będą już wszystkie niezbędne meble (jak np. sofy czy ława w salonie), to na pewno zabiorę się też za dekoracje, a co za tym idzie -  ocieplanie tego miejsca. 

 

KOLORYSTYKA

 
 

Nie odchodząc daleko (albo w ogóle) od tego, co dzieje się w pozostałej części domu (tutaj zobaczycie opisy pozostałych ukończonych pomieszczeń >>> linki ),  kolorystyka jadalni też pozostała w odcieniach: bieli, czerni, szarości i dębowej drewnianej  podłogi. Dodałam jedynie odrobinę miedzi w postaci lamp (jak już wiecie). Ogromnie podoba mi się ich różany odcień i postanowiłam z niego nie rezygnować, mimo tego, że w kuchni (czy części salonowej) jest nieco srebra. Specjaliści co prawda twierdzą, że taka miedź i srebro nie idą ze sobą w parze - a ja mówię, że chcę tak mieć. 

 

WIZUALIZACJA

Jakiś czas temu, przed podjęciem ostatecznych decyzji co do kupna mebli, Magda z Simply About Home (blog Magdy tutaj >>> link) wykonała dla mnie wizualizację naszego salonu z jadalnią (tutaj post z pełną wizualizacją >>> link). Pomogła mi ona zweryfikować moje, idące w nieco złym kierunku, myśli i dlatego już wtedy wiedziałam, że będzie inaczej niż zakładałam.  Dla przypomnienia wstawiam pięknie i realistycznie wykonany projekt wizualizacji Madzi. 

 

REALIZACJA

Zdjęcia zastępują tysiąc słów, tak, że na początek zobaczcie jak w rzeczywistości wyszła jadalnia ; a poniżej zapraszam do opisów.

STÓŁ

Zawsze chciałam mieć stół z białym blatem: po pierwsze - rozjaśnia pomieszczenie, po drugie - pasuje do każdej okazji, a po trzecie -  zdjęcia na takim stole zawsze ładnie wychodzą na Instagramie ;) tutaj >>> Jednak podczas projektowania, zaczęłam się zastanawiać czy w tym naszym domu nie za dużo jest bieli . Wszędzie biało, wszędzie czarno. Nudno się robi. Zaczęłam więc sama siebie przekonywać, że może lepiej drewniany stół - zwłaszcza, że chciałam piękny jesion. Może zrobić bielony z widocznymi słojami...?... Na szczęście wykonana wizualizacja wybiła mi ten pomysł z głowy i jestem bardzo zadowolona, że zostałam przy pierwotnym założeniu. Aby nie było nudno, stół posiada widoczne łączenia między deskami, a biała farba, choć całkowicie kryje kolor drewna -  pozostawia jednak widoczną jego fakturę. 

Stół zrobiony jest na zamówienie przez pracownię PROJEKT CACKO (link >>>). Jest 3,2m długi i 1,1m szeroki. Obszernie wcześniej już pisałam i o stole , i o tym, jak dobrać jego wielkość do ilości osób przy nim siedzących >>> poczytajcie (>>> link); tam też znajdziecie informację z czego jest wykonany i ile kosztował.

 

KRZESŁA

Podobnie jak ze stołem, tak i z krzesłami kombinowałam za długo i tylko po to, by wrócić do pierwotnego założenia. Krzesła zamówiłam w sklepie MINT GREY (>>> link; to model TAYLOR ( link >>>). Obite są  materiałem MAGIC HOME Porto Stone 16. Krzesła są bardzo wygodne, wręcz fotelowe, bo to, że wyglądają ładnie - to widać :) Obicie na razie sprawdza się bardzo dobrze. Wylądowały na nim już:  pomidor, kawa, jogurt czy nawet tłusty naleśnik (nie mam dziurawej brody, to dziurawe ręce mojej córki :) ), i za każdym razem wystarczy gąbka z ciepłą wodą, aby nie było śladu po plamie. Jeśli chcecie wiedzieć więcej o krzesłach - tutaj (>>> link) pisałam o nich w osobnym poście i podawałam ich cenę. Jeśli chodzi o materiał obiciowy, to testowałam go dokładnie, wylewając na niego wino czy olej, o czym poczytacie tutaj (>>> link).

 

KRZESEŁKO DLA GABI

Pewnie zauważyliście, że na jednym z końców stołu pojawiło się dziecięce krzesełko TRIPP TROPP firmy STOKKE (>>> link). Za namową kilku koleżanek-bloggerek, których dzieci już od kilku lat używają  tych krzeseł, postanowiliśmy też je wypróbować z naszą 5-letnią Gabi. Nasza wiercidupka i chudzinka ma problemy z koncentracją oraz jedzeniem, dlatego pomyślałam, że może stabilniejsze krzesło coś pomoże. Szczerze powiedziawszy, jestem w szoku (pozytywnym). Krzesło miało stać głównie przy jej biurku, ale od kiedy się pojawiło w domu, moja córka chce  siedzieć tylko na nim, więc musiało zostać przy stole w jadalni, gdzie przesiaduje najczęściej, a od teraz, również odrabia tutaj lekcje (te drobne, przedszkolne). I o dziwo - wiercenie się przy stole - zniknęło. Muszę też przyznać, że je nieco lepiej, bo ładniej i więcej. Używamy krzesła także do ćwiczenia gry na fortepianie. 

Jedno jest pewne, fakt - że wie i widzi, że jej krzesło jest inne od pozostałych - sprawia, że w końcu skończyły się problemy z usadzaniem rodziców i siebie w innym końcu stołu. Uznała krzesło za własne i przez tę przynależność czuje, że ma swoje miejsce przy stole. Poza tym,  kiedy przychodzą znajomi z maluszkami, to doczepiamy do krzesła szelki i nie ma problemu z karmieniem. 

Teraz czeka nas zakup drugiego, bo krzesło sprawdza się idealnie też przy biurku - i żałuję, że nie kupiliśmy od razu drugiego.

 

LAMPY

Trzy miedziane kule zawisły w jadalni jako pierwsze, pamiętacie jeszcze DIY, jak pokazywałam wykonanie drewnianego panela sufitowego? (>>> post tutaj). Lampy to model zwany BOLLA, w rozmiarze 35cm, ze sklepu ARCHON HOME (link >>>). Jestem nimi zachwycona. Pięknie się prezentują, a ciepłe (nieduże) światło, jakie dają wieczorami, jest bardzo romantyczne. Idealne na kolację we dwoje - choć nie zamierzam siadać z moim Mr M na dwóch końcach stołu podczas takich wieczorów, jak to mieli w zwyczaju Angelina i Pitt w filmie Mrs & Mr Smith. Niewygodnie by mi było na krzesełku Tripp Trapp ;) 

 

STYLIZACJA

Przyjmujemy ostatnio dużo gości - w końcu. Teraz, kiedy jest przy czym siedzieć - można i zapraszać. Nakryty stół  wygląda  pięknie. Wczoraj udało mi się cyknąć kilka fotek (mimo gorszej pogody) zanim przyszli goście  i wszystko zjedli.

Przy okazji pierwszego goszczenia gości okazało się, że jest problem ze znalezieniem odpowiednio długiego obrusu. Przeszukałam kilka sprawdzonych sklepów, ale - ostatecznie musiałam zamówić na wymiar. Znalazłam ciekawy sklepik z obrusami www.e-obrus.pl (link >>>), gdzie, uważam, że mają bardzo dobre ceny i duży wybór (chyba mają tam wszystko i to dla każdego). 

Stół wygląda dobrze bez obrusu, ale są okazje, a ja bardzo je lubię, kiedy jest niezbędny. Wybrałam obrus lniany, biały z szarą oblamówką, a do tego z serwetkami  w tym samym kolorze (taki >>> link) - i jak to słusznie ktoś zauważył na instagramie: 'aż szkoda ich używać' - takie są piękne. Jednak należę do tych osób, które nie odkładają do gabloty pięknych rzeczy, bo szkoda byłoby, żeby się zniszczyły. Wolę używać i wolę też, żeby się zniszczyły niż miałyby kurzyć się za szybką. Dom to nie muzeum, a piękne rzeczy są po to, by je nie tylko mieć, ale też używać. Może trochę bardziej szkoda, kiedy się zniszczą, ale jeszcze gorzej,  gdyby miały być tylko piękne. 

 

DODATKI

W tle jadalni widać wielkie okno, które, niby to powinno pomagać przy robieniu zdjęć, ale w rzeczywistości jest moją zmorą :) Całe szczęście, że zasłony, które były robione na zamówienie w HOTELOVE (link >>>), często przychodzą mi z pomocą. A propos zasłon, to podpytujecie mnie jak się je użytkuje. Odpowiadam, że świetnie. Ciągle pięknie wyglądają i jeszcze piękniej „chodzą”. Kiedy trzeba, zasłaniają prawie całkowicie światło, a w upały w salonie jest dużo chłodniej. 

Moja zastawa stołowa wymaga wymiany. Codziennie podpatruję na Westwing (link >>>) czy może nie ma tam jakiejś ciekawej kampanii z ceramiką. Niestety, podczas montażu blatu, połowa moich talerzy została stłuczona przez tego beznadziejnego montera i teraz jedziemy na tym, co zostało: trochę tego, trochę tamtego. Paterę na ciasto czy pojemnik na herbatę mam właśnie z Westwing i lubię tam znajdować takie unikatowe skarby - dlatego czekam na ciekawą ceramikę.

 

 

MATERIAŁY WYKORZYSTANE W PROJEKCIE:

 

buźka